14 maja 1984 roku miała miejsce premiera komedii science fiction "Seksmisja" w reżyserii Juliusza Machulskiego. W związku z tym Rzeczpospolita przypomina wywiad z Olgierdem Łukaszewiczem opublikowany w magazynie "Plus Minus" w 2016 roku.
O różnych pańskich rolach filmowych rozmawialiśmy, ale ani słowa o Alberciku z "Seksmisji" Janusza Machulskiego (1984), roli, która pana znacząco naznaczyła. - To jest rola, która wyniosła mnie ponad wszystkie inne. Kiedy przystępowaliśmy do realizacji, mogłem zagrać w teatrze, tak planował Zygmunt Hübner, "W oczach Zachodu" Josepha Conrada, upominał się o mnie także Grzegorz Królikiewicz do filmu "Fort 13". Hübner niechętnie puszczał mnie do "Seksmisji", a potem się okazało, że ta komedia trwa i trwa przez pokolenia, ciągle bawi, no i jestem rozpoznawalny jako ten drugi. Pierwszy jest oczywiście Maksio Jerzego Stuhra, uosobienie cwaniaka. Ten, kto poświęca się dla ludzkości, czyli ja, pozostaje jednak na drugim miejscu. Może pan to uznać za komentarz zgorzkniałego idealisty. To wielka radość, bo z bratem bliźniakiem, który robił zdjęcia do "Seksmisji", po latach odnaleźliśmy się na planie. A on miał oko ostre i bezwzględne. Kiedyś, zami