EN

12.05.2018 Wersja do druku

Mariusz Treliński o operowym Oscarze: Zgadzam się ze słowami Bartóka, który mówił, że "konkursy są dla koni"

- Wielokrotnie słyszałem, że świat operowy jest oderwany od rzeczywistości. Przeciwstawiam się temu na swój sposób, robiąc opery, które są z ducha współczesne, i zapraszam na nie zarówno widzów w futrach i szpilkach, jak i tych w swetrach i trampkach - mówi Mariusz Treliński. "Ognisty anioł" w jego reżyserii będzie miał premierę w niedzielę, 13 maja w Operze Narodowej.

Mariusz Treliński: Dzisiaj wchodzimy na scenę, więc to jest moment ostatniej mobilizacji i wielkiego napięcia, bo można jeszcze coś dodać albo przemontować, ale przede wszystkim dzień konfrontacji, ostatecznego sprawdzianu. Na scenie oddajemy spektakl dyrygentowi i muzyce. Jeśli nie jest dopięty na ostatni guzik, w zderzeniu z muzyką może się rozsypać. Mike Urbaniak: Wejście na scenę jest najbardziej stresującym momentem? - Dla mnie wszystkie momenty są stresujące, ale to jest stres, powiedziałbym, mobilizujący. Lubię adrenalinę. I tym razem jest jej więcej, bo "Ognisty anioł" Siergieja Prokofiewa to opera diametralnie inna od tych, które robiłem wcześniej. Czuję się więc jak debiutant, który testuje nowy język, nową przestrzeń, nową formę. Przekraczam kolejny próg i to jest bardzo ekscytujące. Co jest za tym progiem? - Naprawdę inny, bardzo wyrazisty świat. Gdybym miał go porównać ze światem moich poprzednich oper, byłoby to p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mariusz Treliński o operowym Oscarze: Zgadzam się ze słowami Bartóka, który mówił, że "konkursy są dla koni"

Źródło:

Materiał nadesłany

weekend.gazeta.pl

Autor:

Mike Urbaniak

Data:

12.05.2018

Realizacje repertuarowe