Teatr Jerzego {#os#1241}Grzegorzewskiego{/#} nie poddaje się łatwo opisowi. Jak można oddać słowami to, co artysta potrafi przekazywać światłem, grą cieni, półcieni? Światło stanowi u niego element nie mniej ważny niż padające ze sceny słowa, strzępy dialogów. Tak ważny, jak pojawiające się na scenie postacie, których fizyczność stanowi jedynie narzędzie dla przekazywania treści, będących rewersem tego, co ukazuje się oczom. Daleko tu od dramatów obyczajowych, psychologicznych, od teatru realistycznego. Artysta próbuje jakby rozedrzeć zasłonę, jaką tworzą zdarzenia, aby wydobyć ich pierwszą przyczynę. Aby dotrzeć do jądra, do tajemnicy życia. Rzeczywistość sceniczna, jaka w związku z tym powstaje odległa jest od przyzwyczajeń publiczności. I nie chodzi tu wcale o to, że na widowni siedzą ignoranci, którzy nie są w stanie pojąć Sztuki. Odruch niechęci wobec teatru Jerzego Grzegorzewskiego można zauważyć także u twórców teat
Tytuł oryginalny
Spoza zasłony zdarzeń
Źródło:
Materiał nadesłany
Razem nr 20