EN

1.02.1996 Wersja do druku

* * *

Kiedy jedynym atutem przedstawienia jest dobra scenografia, wypada tylko mówić o wydarzeniu plastycznym, a nie o teatrze. Realizm magiczny przestrzeni zbudowanej w "Xiędze bałwochwalczej" tworzy autonomiczny świat, który sposobem obrazowania bardzo bliski jest Schulzowskim grafikom. Naprawdę szkoda, że magia tego scenicznego panopticum zupełnie zniszczona zostaje przez trywialną, przypadkową i szytą grubymi nićmi dramaturgię. Oniryczne formy plastyczne Mydlarskiej nie mogły wygrać z ambicjami reżysera Jacka Bunscha, który pozazdrościł chyba teatrom sadomasochistycznym z West Nineteenth Street na Manhattanie. To, co u Schulza działo się w krainie snu, u Bunscha nie jest nawet snem erotycznym, tylko seksualną "nagą prawdą" (dosłownie). Aktorzy, mając do wyboru półrealną egzystencję i "samo życie", wybierają oczywiście tę drugą możliwość. Pomysł skompilowania inspiracji płynących z grafik oraz tekstów literackich Schulza zemścił się okrutnie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

* * *

Źródło:

Materiał nadesłany

"Teatr" nr 2

Autor:

Marta Steiner

Data:

01.02.1996

Realizacje repertuarowe