EN

26.04.2018 Wersja do druku

Damian Aleksander: Nie można płakać na scenie

Wiem, że parę osób biorących udział w "Idolu" zrealizowało swoje marzenia muzyczne, mam nadzieję, że moje marzenie z czasów "Idola" spełni się w tym roku - marzy Damian Aleksander, najsławniejszy "upiór" w Polsce.

W intemecie można znaleźć wspomnienia o pierwszych talent show. Pan pojawił się w drugiej edycji "Idola". - W tamtym czasie (rok 2002) programy rozrywkowe "talent show" raczkowały. Jednym z pierwszych reality show był Big Brother. "Idol" był pierwszym programem poza "Szansą na sukces", który był w miarę profesjonalnym i ciekawym formatem. I tylko w "Idolu" zwycięzca mógł nagrać płytę. Będąc już od paru lat w teatrze, podchodziłem do udziału w programie jak do roli w teatrze, gdzie staramy się zmieniać swój wyraz sceniczny w kontekście stylu muzycznego. Teraz wiem, że powinienem był zrobić odwrotnie. Wspominam "Idola" jako ciekawe doświadczenie. To był pierwszy kontakt z kamerą? - Ależ skąd. Miałem już za sobą serial "Zostać miss", a przy "Idolu" mogłem uczestniczyć w produkcji telewizyjnej. Przyjeżdżając z małego miasta (Żagań), pomimo iż po drodze były Zielona Góra, Gdynia, Wrocław to wtedy tylko Warszawa otwierała wiele możliwo�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie można płakać na scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny Nr 82 Magnes Białystok

Autor:

Jerzy Doroszkiewicz

Data:

26.04.2018