EN

29.01.1959 Wersja do druku

Niespodzianka z Radziwiłłowną

Gdyby mnie jeszcze tydzień temu spytano, jaką sztukę z polskiej dziewiętnastowiecznej klasyki uważam za najnudniejszą ze wszystkich, odpowiedziałbym bez wahania: "Barbarę Radziwiłłównę" Felińskiego. Wydawała mi się zawsze tak płaska i tak dziecinna, że nie miałem nawet odwagi przerabiać jej na seminarium. Pamiętam męki, jakie wycierpiałem w szkole nad tą "Barbarą" i to, że nie mogłem jej nigdy doczytać do końca. Toteż pomysł Dejmka, żeby wystawić "Radziwiłłównę", wydał mi się szalony. Nie rozumiałem zupełnie, co można z tą nakrochmaloną tragedią zrobić; ani to ciąć, ani dopisywać, nie ma się w ogóle za co chwycić w tych deklamacyjnych gładkościach.

Dejmek "Barbarę" wystawił. Wszyscy spodziewali się klapy, sam reżyser liczył na kilka "popołudniówek dla młodzieży. Klapa nie nastąpiła. Barbara Radziwiłłówna idzie kompletami od początków grudnia. Okazała się największym sukcesem Dejmka od początku jego teatru, największym sukcesem teatralnym w Łodzi od Schillerowskich "Krakowiaków i Górali". Szpilki nie wetkniesz na widowni, bilety wyprzedane są na wiele dni z góry. Jak w latach siedemdziesiątych, ale wtedy Barbarę grała Modrzejewska i największe aktorki ubiegały się o zaszczyt wystąpienia w tej roli. W dwadzieścia lat później wystawiano Barbarę tylko od wielkiego dzwonu. Ostatni raz grano ją chyba w roku 1907, w warszawskich Rozmaitościach, przy prawie pustej sali. "Radziwiłłówna" zrobiła wszystkim niespodziankę. Ale dlaczego? Co się w niej podoba? Ani to kryminał, ani czarna literatura, ani królewski strip-tease. Aż wstyd nawet myśleć o takich rzeczach przy Felińskim. Może litera

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niespodzianka z Radziwiłłowną

Źródło:

Materiał nadesłany

"Przewgląd Kulturalny" nr 5

Autor:

Jan Kott

Data:

29.01.1959

Realizacje repertuarowe