EN

4.04.2018 Wersja do druku

No i cześć - albo czy można pozwać za recenzję?

Kto nigdy nie trollował, niech pierwszy rzuci kamieniem. Ale trolling, jak każda sztuka, też ma swoich bardziej i mniej sprawnych adeptów, wreszcie - swoich grafomanów. Ich teksty mogą oburzać, niejedna cześć może poczuć się naruszona, ale nie ma już powrotu do czasów, gdy o kształcie sfery publicznej decydowało paru redaktorów - pisze Witold Mrozek.

1. Nie znałem Rafała Brzozowskiego. "Polski piosenkarz, prezenter telewizyjny i były zapaśnik" - tak przedstawia go polska Wikipedia. Nie poznałbym nigdy Rafała Brzozowskiego, gdyby nie artykuł w branżowym dziennikarskim portalu. "Grupa Interia.pl przeprasza Pana Rafała Brzozowskiego za publikację w artykułach [tu tytuły recenzji dwóch albumów - WM] sformułowań, naruszających jego dobra w postaci czci - komunikat takiej treści przeczytali w zeszły weekend użytkownicy portalu Muzyka.interia.pl. Opublikowano też identyczne przeprosiny od Pawła Walińskiego, dziennikarza muzycznego i autora obu recenzji" - doniosły wirtualnemedia.pl. Recenzenta Walińskiego zresztą też nie znałem. Ale że ciągle żyję częściowo z recenzenctwa, więc zdarza mi się też czasem kogoś oszkalować, sprawa wzbudziła moją, poświątecznie i przedurlopowo rozstrojoną co prawda, ale jednak uwagę. Jeśli spore medium publikuje tego rodzaju przeprosiny, to znaczy że albo ktoś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Witold Mrozek

Data:

04.04.2018