EN

3.04.2018 Wersja do druku

Krajobraz po "Klątwie"

Frljić trafił ze swoim spektaklem na grunt usystematyzowanych struktur i po kolei, konsekwentnie je rozsadzał, co spotkało się z oporem, na którego kanwie wytworzyła się narracja klasyfikująca "Klątwę" jako dzieło obsceniczne, obrazoburcze i takie, które należałoby poddać ekskomunice - pisze Wiktoria Tabak w portalu e-splot.pl.

Piotr Piotrowski w artykule "Agorafobia po komunizmie: stwierdza, że "debata o miejscu sztuki w przestrzeni publicznej [...] jaka po 1989 roku prowadzona jest (mniej lub bardziej intensywnie) w Polsce, to debata o kształcie demokracji"[1]. Teza ta wydaje mi się wiarygodna, jednakże można ją spróbować bardziej wyeksploatować, sugerując, że owa debata jest swoistym testem weryfikującym w jakim stopniu do wspomnianej demokracji, jako polskie społeczeństwo, dojrzeliśmy. Gdy z tak uformowanym założeniem przyjrzymy się performansowi, który rozgrywa się w przestrzeni publicznej od momentu premiery "Klątwy" w reżyserii Olivera Frljicia w warszawskim Teatrze Powszechnym, to konkluzja może okazać się bolesna. Zanim jednak przejdę do analizy mechanizmów uwypuklających się przy okazji tegoż spektaklu i do kilku istotnych dla mnie scen, zacznę od cyfr. Według najnowszych danych pochodzących z Głównego Urzędu Statystycznego w roku 2014 odsetek osób partycypując

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krajobraz po Klątwie

Źródło:

Materiał własny

e-splot.pl

Autor:

Wiktoria Tabak

Data:

03.04.2018

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe