- To jest przede wszystkim świetnie napisany utwór, w którym Ibsen rozprawia się z człowiekiem w kategoriach egzystencjalnych. Ten tekst ma wymiar ponadczasowy - mówi DARIUSZ STARCZEWSKI, reżyser "Heddy Gabler" w krakowskim teatrze Bagatela.
Młodzi reżyserzy najczęściej sięgają dziś po współczesny dramat opisujący, nierzadko brutalnie, naszą rzeczywistość, Pan zaś zmierzył się z Ibsenowską Heddą Gabler, której premierę zobaczymy w teatrze Bagatela. Czy w tym klasycznym tekście szukał Pan współczesnych odniesień? - To jest przede wszystkim świetnie napisany utwór, w którym Ibsen rozprawia się z człowiekiem w kategoriach egzystencjalnych. Ten tekst ma wymiar ponadczasowy. Natomiast śledząc dość dokładnie współczesny dramat, nie odnajduję w nim niczego zachwycającego. Są to najczęściej teksty płaskie, jednowymiarowe, czysto interwencyjne i zaangażowane społecznie, a do takich mam awersję. Rozpad rodziny i patologie, owszem, zdarzają się, ale jednak są marginesem naszego życia, i nie widzę powodów, by się tymi tematami zajmować. Nie interesuje mnie człowiek opisywany w tego typu dramaturgii. A czym zainteresował Pana człowiek opisany przez Ibsena? - To jest taki