EN

30.06.2004 Wersja do druku

Choroba bezrobocia

"Samobójca" Erdmana w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Ten świetny spektakl otwiera nam oczy na polską rzeczywistość. Sowiecką sztukę z końca lat 20, przeniesiono w dzisiejszą polską rzeczywistość. Nie trzeba było wiele zmieniać, przemowa polityka udającego obrońcę biednych brzmi, jakby ją nagrano w polskim Sejmie

Wśród tematów, których unika jak ognia nasz wymuskany teatr, czołowe miejsce zajmu­je bezrobocie. Problem braku pracy dotyka­jący przecież co piątego dorosłego Polaka poza sporadycznymi wyjątkami (jak gdań­ski "Happy End" Brechta) nie znalazł odbicia na scenie. Po­wody są oczywiste: do teatrów chodzi bogatsza bardziej wy­kształcona część społeczeństwa której te sprawy nie dotyczą. A bezrobotni siedzą przed telewizorami i oglądają "Kiepskich". Do kolejki! Znalazł się jednak reżyser, którego wrażliwość społeczna nie kończy się na drugim progu podatkowym. Nazywa się Marek Fiedor, zasłynął parę sezonów temu inscenizacją "Matki Jo­anny od Aniołów" wg Iwaszkiewicza. Teraz wystawił "Samo­bójcę" Nikołaja Erdmana. Na spektakl w Dramatycznym po­winny ustawiać się kolejki, ponieważ Fiedor pokazuje nam, dokąd doszliśmy jako społeczeństwo. I czyni to bardziej wni­kliwie niż większość naszych polityków. "Samobójca" to historia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 151

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

30.06.2004

Realizacje repertuarowe