EN

21.02.2018 Wersja do druku

Zdzisława Bielecka-Piórkowska: Nie szukałam w tym zawodzie rozgłosu ani kariery

Przez pół wieku na scenie grała wszystko: drugi plan, epizody, nawet "minerał pod sufitem", mierząc się z warunkami i obawami, czy to dla niej. Do Teatru im. Szaniawskiego w Płocku zaangażowała się razem z mężem Jerzym Piórkowskim na początku lat osiemdziesiątych. - Miałam zostać tutaj tylko dwa lata, zostałam o wiele dłużej. W tym mieście czuję się dobrze. I niech tak będzie - mówi aktorka Zdzisława Bielecka-Piórkowska.

- Nie szukałam w tym zawodzie rozgłosu ani kariery. Chciałam robić to, co umiem i co mi serce kazało. Nic bym w swoim życiu nie zmieniła. Gdybym została zakonnicą, o czym marzyła mama, to tylko taką jak matka Teresa, która wszystkim pomagała. Jakiś czas temu jeszcze wchodziłam na scenę, żeby zagrać ulubiony epizod w "Szatanie z siódmej klasy". Kiedy usłyszałam: "To nie jest już pani garderoba" postanowiłam, że dam sobie z teatrem spokój - mówi aktorka Zdzisława Bielecka-Piórkowska. Srebrną Maskę odebrała za rolę Matki w "Dwóch teatrach" w reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego oraz Celiny Bełskiej w "Domu Kobiet" w reżyserii Macieja Dzienisiewicza. Debiutowała rolą Hesi w "Moralności pani Dulskiej". Z tym spektaklem Estrada jeździła po całej Polsce, a do aktorki przylgnęło imię od Zapolskiej. Do dzisiaj wszyscy mówią o niej "Hesia". Z Estrady przeszła na zawodową scenę. Najpierw do Teatru im. Osterwy w Lublinie, później były:

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Srebrna Maska '89. Wierna teatrowi lokalnemu

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Płocki nr 8

Autor:

Lena Szatkowska

Data:

21.02.2018