EN

1.05.2002 Wersja do druku

Zołzy na pogrzebie

Pojedynek osobowości, pełnokrwiste postaci i prawda na scenie - sztuka Shelagh Stephen­son wiele obiecuje, a reżyser Agnieszka Glińska, spełnia obietnice. "Pamięć wody" to tragikomiczna opowieść o spotkaniu trzech sióstr w przeddzień pogrzebu matki. Teatr jaki lubimy: psychologiczny, z zabawnymi dialogami. Pole do popisu dla aktorek. Tym bardziej, że rozrachunek ze wspólną przeszłością zamienia się w wojnę o wspomnienia. To, co pamiętamy, wcale nie musi być prawdą

Rozmowa z Jolantą Fraszyńską Katherine MC:"Pamięć wody" kojarzy się z "Trzema siostrami" Czechowa... JF: Tej sztuce niepotrzebne są etykietki. To no­woczesny teatr, bliski filmowi. Gramy jak przed kamerą. Widz jest blisko i podgląda - rodzinę za zamkniętymi drzwiami, prawdziwe życie oglądane przez dziurkę od klucza. MC: Na afiszu są niemal same kobiety... JF: Sztuka jest o "niefajnych kobietach i faj­nych facetach", jak mówi przewrotnie reżyser Agnieszka Glińska. Są tragiczne i komiczne, wielobarwne i ludzkie. Bywają nawet zołzowate... Można je jednocześnie lubić i nienawi­dzić. Jak ja moją Katherine. MC: Lubi ją pani czy nienawidzi? JF: Lubię, bo jest prawdziwa, niczego nie uda­je. Jest najmłodsza, ma problemy z facetami.Nie chce kompromisu, na jaki zgodziły się już starsze siostry Ma zachwiane poczucie , własnej wartości, chodzi do psychoanalityka, rekompensuje niespełnione nadzieje zakupami. To zagubiony kopciuszek, tak bliski każde

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Marie Claire nr 3

Data:

01.05.2002

Realizacje repertuarowe