W "Śnie srebrnym Salomei" Juliusza {#au#126}Słowackiego{/#} - utworze opartym na wydarzeniach rzezi chłopskiej z 1768 roku, dawna Ukraina odchodzi w przeszłość. W ogniu walk i morzu krwi rodzi się nowe życie, którego symbolicznym wyrazem jest scena zaślubin, wieńcząca ten okrutny dramat. W inscenizacji Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#}, zrealizowanej na deskach Starego Teatru, finałowa sekwencja nie jest szczęśliwym zakończeniem tego "romansu dramatycznego". Bohaterowie nie potrafią bowiem odtańczyć narodowego poloneza i krzyknąć, niczym Podkomorzy z "Pana Tadeusza": "Kochajmy się!", wznosząc po szlachecku kielichy. Ustawione przez regimentarza pary mieszają się, mylą krok. Zbyt wielka rozeszła się tragedia, by móc śnić sen o przebaczeniu i pojednaniu. W ciemnej, pustej przestrzeni, skomponowanej przez Barbarę {#os#1566}Hanicką{/#} i Kazimierza {#os#1119}Wiśniaka{/#} świecą tylko dwa jasne punkty. Są to ołtarze: obrządku k
Źródło:
Materiał nadesłany
Czas Krakowski nr 224