Należał do nielicznego gatunku aktorów obdarzonych naturalną vis comica, czyli siłą komiczną, a używając wprost trochę zapomnianego określenia - komików. I był komikiem doskonałym.
Praktyka pokazuje, że ten rodzaj talentu i dyspozycji aktorskiej zdarza się nieporównywalnie rzadziej niż inne. Może dlatego, że o ile inne aktorskie cechy można w sobie wypracować, o tyle z wrodzonym, naturalnym zmysłem komizmu trzeba się urodzić. Toteż zmarłego wczoraj Wojciecha Pokorę większość widzów kojarzy być może w pierwszym impulsie z tytułową rolą w jednej z najpopularniejszych polskich komedii filmowych, "Poszukiwany-poszukiwana" Stanisława Barei (1972) [na zdjęciu]. Objawił w niej Pokora jeszcze jedną umiejętność aktorską, dziś dzięki nowym technikom znacznie łatwiejszą do osiągnięcia niż prawie pół wieku temu, czyli dar totalnego przeobrażania się w osobę płci przeciwnej. Drobny, niewysoki, szczupły blondyn, stworzył typ osobnika często ze skłonnościami do nieco agresywnej zarozumiałości, pieniactwa i rezonerstwa, ale i z rysami inteligenta-okularnika. Takim był jako inżynier Gajny z serialu "Czterdziestolatek" Jerzego G