EN

3.02.2018 Wersja do druku

Debussy dla hecy

"Peleas i Melizanda" Claude'a Debussy'ego w reż. Katie Mitchell w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Teatr Wielki-Opera Narodowa jakby w ogóle nie zauważył w tym sezonie stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Najnowsza premiera dramatu muzycznego "Peleas i Melizanda" Claude'a Debussy'ego, którego libretto oparte jest na sztuce Maurice'a Maeterlincka, nie tylko nie ma nic wspólnego z naszym wielkim jubileuszem, ale także jest "bełkotliwym gniotem", nikomu niepotrzebnym. Podczas przerwy duża część publiczności opuściła teatr. Bezsens i nuda inscenizacji nie rokują spektaklowi niczego dobrego. Czyż nie lepiej było wydać te niemałe przecież środki finansowe na rodzime dzieło, na przykład na premierę "Halki" czy "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki? Owszem, w repertuarze Teatru Wielkiego znajdują się oba te dzieła, ale w takiej inscenizacji, że lepiej, aby ich nie było. Bo "Halka" w reżyserii Natalii Korczakowskiej (premiera w 2011 r.) stała się materiałem dla eksperymentalnego potraktowania dzieła. Ponadto wystawiona w wersji uwspółc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Debussy dla hecy

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 28

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data:

03.02.2018

Realizacje repertuarowe