Teatr stoi aktorami, nawet jeśli z niektórych recenzji wynika, że przedstawienia robią się same. To im należą się oklaski i podziękowania. Spośród wielu kreacji w ponad 120 spektaklach, które obejrzałem w ubiegłym roku, przypominam zaledwie 20, które pozostawiły największe wrażenie - pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
GRAŻYNA BARSZCZEWSKA - w spektaklu według Wiesława Myśliwskiego "Niezatańczone tango" (Teatr Polski w Warszawie) siedzi na staromodnym kredensie. Nogi jej zwisają, wygląda na steraną kobietę. Dziwne to zachowanie, bo niezgodne z ładem świata. Matka siedząca na kredensie? A jeśli to duch Matki? Cóż to jednak za duch, który za chwilę wybuchnie złością na sklepową, bo nie doważyła mięsa! Zirytowana Matka gramoli się z trudem na podłogę. Świat jej nie rozpieszcza. Grażyna Barszczewska nie szczędzi uwagi, aby każde zachowanie Matki uwiarygodnić, nadać mu właściwe rysy, brzmienie. W jej grze obowiązuje ekonomia - środki są używane oszczędnie, ale odpowiednio wzmacniane czy osłabiane nabierają emocjonalnej barwy. Kiedy wspominać będzie ostatniego sylwestra z mężem, w jej gestach i spojrzeniu zawiruje roztańczony parkiet - i rozżalenie, że mąż z nią wtedy nie zatańczył. EWA BŁASZCZYK - scena jest prawie pusta, blisko publiczności stoją