EN

17.01.2018 Wersja do druku

Stypa po Starym Teatrze

Ten sezon w Narodowym Starym Teatrze trzeba spisać na straty. Widzowie jeszcze pocieszają się spektaklami z czasów rządów Klaty, ale "Dom Bernardy A.", pierwsza premiera, odkąd Marek Mikos szefuje narodowej scenie, odziera ze złudzeń i pokazuje, że pomysłu, jak utrzymać teatr na wysokim poziomie, nowa dyrekcja nie ma - piszą Małgorzata Skowrońska i Angelika Pitoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Jeśli można jeszcze uratować ST, to tylko powierzając opiekę nad teatrem radzie artystycznej. Powstanie takiej zapowiada na dziś zespół Starego. Początek nasuwa skojarzenia z obśmianą telewizyjną "Koroną królów". Potem jest tylko gorzej. Widzowie spoglądają z niedowierzaniem na scenę, ci bardziej ekstrawertyczni ciężko wzdychają, bo naprawdę trudno uwierzyć, że na scenie Narodowego Starego Teatru może pojawić się taki spektakularny gniot. Inaczej nie można nazwać pierwszej premiery za rządów urzędującego od września przy Jagiellońskiej Marka Mikosa. O "Domu Bernardy A." będą uczyć: tak nie robi się dobrego teatru Następca Jana Klaty i zwycięzca konkursu na dyrektora Starego długo kazał widzom czekać na pierwszą premierę. Teatr objął we wrześniu, ale dwa pierwsze spektakle, które mogłyby dać pogląd o pomyśle Marka Mikosa na tę narodową scenę, zaplanowano dopiero na styczeń i luty. W najbliższą sobotę (20 stycznia) wch

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Stypa po Starym Teatrze. Pierwsza premiera za Mikosa to spektakularna klapa

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta yborcza - Kraków online