"Wesele. Poprawiny" w reż. Marcina Libera w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Ruchu Muzycznym.
Na poprawinach wszyscy są trochę zmęczeni. I tylko tym można tłumaczyć to, że twórcy spektaklu "Wesele. Poprawiny" w wyliczance najważniejszych realizacji "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego pominęli inscenizację Ireny i Tadeusza Byrskich z roku 1959, kiedy to oburzeni filolodzy z hukiem opuścili widownię. Pominąć taki skandal, to grzech zaniechania. Literackich odwołań do Wyspiańskiego było zresztą wiele, a myśl, że w historiach weselnych odbijają się losy Polski i Polaków, duże i małe, brzmi niemal jak banał. Marcin Liber zapowiedział, że nie interesuje go tylko dramat Wyspiańskiego. Ważniejsze jest dla niego to, co z "Wesela" zostało; z wesela jako motywu, który co jakiś czas odzywa się i wraca. Jego spektakl w Polskim Teatrze Tańca zaczyna się dość oryginalnie. Na scenie siedzą postaci ubrane w biało-czerwone plastikowe peleryny przypominające uniformy organizacyjne członków Ku Klux Klanu. Tancerze podchodzą do mikrofonu i wymieniają