"Biesiada u hrabiny Kotłubaj" to mało znane, choć niezwykłej klasy artystycznej, młodzieńcze opowiadanie Witolda Gombrowicza.
Przewrotne i zadziwiające, któremu towarzyszy pewien dreszczyk emocji. Interesowałem się nim od dawna i jako krytyk teatralny bardzo chciałem obejrzeć na scenie. Ponieważ widziałem w nim spory potencjał literacki, którego nie uwzględniała żadna dotychczasowa inscenizacja, postanowiłem sam zająć się adaptacją utworu - pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Napisałem scenariusz, który po latach zmagań udało się zrealizować w wersji telewizyjnej. W przedsięwzięcie zaangażowało się wielu znakomitych twórców, a efekt naszej wspólnej pracy poznamy w Teatrze TV 15 stycznia 2018 roku. "Podłubaj? Podłubać? Podłubać w hrabinie?!" - wykrzyknął mocno skonsternowany Witold Gombrowicz, gdy pewna dama, ofiarując mu swój tomik wierszy "Gędzenia mej duszy", zrobiła niewinną literówkę. W dedykacji niby przez roztargnienie zamiast "hrabina Kotłubaj" podpisała się "hrabina Podłubaj", co w młodym, niewinnym, dobrze ułożonym chłopcu wywołało zgorszenie. Badacze literatury, zwracając uwagę na wielkie dzieła naszych twórców, często zbyt pochopnie pomijają rzeczy drobne. A przecież oprócz dań głównych w literackim menu niejednokrotnie pojawiają się finezyjne przystawki, desery, których smak może być zapowiedzią czegoś "bardziej treściwego". Oto młody bohater, Gombrowicz, zostaje zaproszony na u