EN

15.12.2017 Wersja do druku

Łukasz Witt-Michałowski: Napędza mnie zazdrość

- Bezkarność recenzentów szalenie mnie irytuje. Mogą pisać co chcą, są opiniotwórczy i decydują o być albo nie być teatrów, zwłaszcza takich jak ten mój. Miałem nieodparte wrażenie, że bardzo wiele recenzji na temat pracy moich kolegów jest pozbawione merytoryki. Nie można recenzować w ten sposób, że "wszystko było na niebiesko, a ja lubię kolor zielony".

Co czytasz? - Anna Cieplak "Ma być czysto". Tegoroczna laureatka Nagrody Conrada za debiut. Dopiero zacząłem. To rzecz o niegrzecznych dziewczynkach. Jak się robi teatr w Lublinie? Można z tego życ? - Zależy jaki teatr się robi. Eksperymentalny jest ciężej. Tradycyjny, taki który ludzie już znają, łatwiej. Ale pracuje się tutaj super. Uwielbiam to miasto. Jest bardzo dużo autonomii mimo wszelkich ograniczeń. A ty jaki teatr robisz? - Taki, jaki sam chciałbym oglądać. Na pewno w naszych projektach jest coś, czego do tej pory nie było. Jak choćby "Pogrom w przyszły wtorek", który został zrobiony na skalę, której nikt do tej pory w Polsce nie próbował. A ponieważ nadal trochę jesteśmy za żelazną kurtyną, to nie mam wiedzy, by ktokolwiek na świecie porwał się na podobne zestawienie teatru z planem filmowym. To kierunek w którym zamierzasz iść? - Kino ma możliwości, których nie ma teatr. Chciałbym to w przyszłości łączyć, ale wszystk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Napędza mnie zazdrość

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Wschodni nr 243/15/17-12-17

Autor:

Agnieszka Mazuś

Data:

15.12.2017