To co robił, a i obecnie robi Jerzy Afanasjew przy różnych inscenizacyjnych okazjach, niegdyś uchodziło za awangardę; wprawdzie młodzieżowo-studencką. a więc pozostającą w sferze eksperymentów formalnych, ale zawsze - awangardę. Afanasjew jednak niewiele się zmienił od przedwczoraj. A to już jest o wiele mniej zabawne i jeżeli prowokuje, to jedynie do ziewania.

Przenosząc dwa opowiadania Czapka na mały ekran zastosował Afanasjew chwyt stylizacyjny "z przymrużeniem oka". Fakt, Czapek był humorystą, ale czy poczucie humoru zawsze ma symbolizować perskie oko? Czapek, mistrz pointy i intrygującej przypowieści z życia, stylizujący swoje "Opowieści z rożnych kieszeni" na kryminałki, stał się w tym widowisku rozwlekłym ilustratorem obrazków z życia c.k. Austrii. Było zresztą w tych jarmarcznych obrazkach kilka zabawnych pomysłów. W "Eksperymencie profesora Roussa" inwencja muzyczna uatrakcyjniła widowisko, wpływając również na ruchową koncepcję całości, utrzymaną w operetkowych rytmach. Bawić mogła panorama po starannie ucharakteryzowanych z dbałością o typy twarzach lekarzy, czy taneczne popisy komisarza Mateczki alias Suchankowa. Tylko że to wszystko razem przysłoniło sens i pointę przypowieści... "Eksperyment" był jednak przynajmniej spektaklem zabawnym. Czego nie można powiedzieć o drugiej części