Tegoroczna edycja Boskiej Komedii przebiegać będzie pod hasłem: "Teatr w ruinie". Jednak jak zapewniają organizatorzy, należy tę frazę traktować ironicznie. - Polski teatr jest w doskonałej kondycji, a jego żywiołem jest mocne związanie się z rzeczywistością polityczną i społeczną - mówi Bartosz Szydłowski, dyrektor festiwalu Boska Komedia, najważniejszego dziś przeglądu.

- W tym roku szczególnie wybrzmiewają artyści niegrzeczni, może nieco pogubieni, ale przede wszystkim wierni sobie i wierzący w sens swojej pracy -dodaje. Jak co roku program imprezy podzielony jest na trzy części: konkursowe Inferno, Purgatorio - prezentujące festiwalowe koprodukcje oraz Paradiso - dedykowane młodym twórcom. Tu od razu jedna uwaga: w odróżnieniu od poprzedniej edycji, w tym roku nie zrealizowano pomysłu nagrody dla młodych artystów sceny. Ale to - jak zapewnia dyrektor festiwalu - tylko przejściowe zaniechanie. W przyszłym roku rywalizacja młodych ma się pojawić w dużo większej skali i z międzynarodową odsłoną. W ramach Inferno zobaczymy 16 przedstawień, którym - zgodnie z motywem przewodnim imprezy - nie sposób odmówić zaangażowania. O sytuacji kobiet opowie Anna Smolar w "Henriettcie Lacks", problemowi nacjonalizmu przyjrzy się Marta Górnicka w "Hymnie do miłości", stereotypy dotyczące męskości zgłębi Cezary Tomaszewski ("