EN

27.11.2017 Wersja do druku

Zwiewny monodram o choreografce

Monodram może być zagrany wszędzie tam, gdzie są rzeźby. Rzeźby są konieczne, ponieważ są pełnoprawnym bohaterem tej scenicznej akcji, która prowokuje do rozmowy o granice wolności artysty, o niemodnym dziś pojęciu piękna i niedosłowności - o monodramie Marka Chojnackiego "Wychodząc z domu" w wykonaniu Pauliny Wycichowskiej pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Początek przypomina Big Brothera. Na dużym ekranie podglądamy kobietę w czarnej sukni, która jest choreografką. Spieszy się na próbę. Miota się po domu a może hotelu, szuka baletek, swetra... Jeszcze ostatni telefon... Prawie gotowa zauważa przez okno postaci siedzące przy wyjściu, próbuje z nimi nawiązać kontakt. Relacja zostaje przerwana, bo widzimy przez okno, że Abigail zbiega po schodach sąsiedniego domu, zatrzymuje się przy zastygłych postaciach (rzeźbach Norberta Sarneckiego). Ponownie próbuje z nimi nawiązać kontakt, otula je swetrami i przybiega na próbę, gdzie czeka na nią... publiczność. Abigail traktuje ją jak tancerzy. Spektakl-performens "Wychodząc z domu..." ma swobodną konstrukcję. Scenariusz napisał Marek Chojnacki. Historia oglądana wieczorem w odludnym Kamińsku nawiązuje nie wprost do twórczości Augusta Rodina (premiera odbyła się w setną rocznicę śmierci rzeźbiarza). Oglądając akcję choreograficzno-aktorską Pauliny

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zwiewny monodram o choreografce

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski nr 274

Autor:

Stefan Drajewski

Data:

27.11.2017