Przyciągając do radia poprzez nazwisko Przemyka czy Ordonówny, twórcy zaprosili słuchających do wędrówki przez niewidoczne gołym okiem złote zboże, po którym porusza się dźwiękoczuła wyobraźnia - Janusz Łastowiecki pisze o dwóch premierach Teatru Polskiego Radia: "Idę tylko zimno mi w stopy" Tomasza Mana i "Ordonka" Darka Błaszczyka i Antoniego Wincha.
Lubię ten stan. Tuż po premierze radiowej. Samotność przy głośniku lub przegapiona stacja kolejowa (tak, dźwięki Tomasza Mana i Andrzeja Brzoski to uczyniły). Podwójna głowa. Od września czekałem na właściwe, artystyczne otwarcie na scenie słuchowisk. Szukałem czegoś nowego, spoza Studia Piosenki i Teatrzyku Zielone Oko. To nowe przyszło w listopadzie. Historia Grzegorza Przemyka i Hanny Ordonówny. Wydawać by się mogło, że nie istnieje nic prostszego niż biografia przełożona na słowo mówione. Wylać encyklopedię przed mikrofon. Piszę o tych dwóch premierach, ponieważ oszukały czas. Po prostu. W sposób może i zuchwały, ale czuły. Tomasz Man, autor "Idę tylko zimno mi w stopy" (na zdjęciu) podaję rękę Przemykowi i wyciąga go z nieruchomej daty 1983, która kończy jego życiorys w podręcznikach. Wszystko odbywa się jak przy mikserskim stole. Słyszymy montaż, skróty, cięcia, kliknięcia. Dźwięki znane realizatorom. Dysponując materiał