Jerzemu Jedlickiemu "jeśli kto władzę cierpi, nie mów, że jej słucha; Bóg czasem daje władzę w ręce złego ducha" Pięćdziesiąt lat temu wypowiedziałem te słowa Adama Mickiewicza w Dejmkowskiej inscenizacji "Dziadów" na scenie Teatru Narodowego w Warszawie. Dane mi je było powtórzyć tylko czternaście razy. Nie wiem, czy wydarzenie artystyczne, jakim był tamten spektakl, ma szansę przebicia się, poza samym tytułem i nieścisłą datą 1968, przez gąszcz informacji o tzw. Marcu '68 i towarzyszących mu wypadkach. Czy uzyska kiedykolwiek dostateczną i wiarygodną legitymację, aby móc się, bez próby samopodwyższania, zrównywać wagą i znaczeniem z buntem młodzieży występującej w obronie wolności słowa, kultury narodowej, wreszcie zwykłej godności ludzkiej i solidarności. Z odważnym, od lat niespotykanym zespoleniem wielu głosów sprzeciwu w środowiskach pisarzy, artystów i uczonych, niezależnym od sympatii politycznych i światopoglądowych.
Tytuł oryginalny
"Dziady" Dejmka. Apokryf
Źródło:
Materiał nadesłany
"Twórczość" nr 10