EN

7.11.2017 Wersja do druku

Marek Frąckowiak. Pożegnanie (16.08.1950-06.11.2017)

O wielu aktorach mówi się i pisze, że byli "Mistrzami Epizodu". Do Marka Frąckowiaka bardziej jednak pasowało określenie "Gigant Epizodu". Zwłaszcza epizodu filmowego.

Oczywiście, Frąckowiak był także aktorem teatralnym, całe życie związanym z teatrami warszawskimi: Nowym, Współczesnym, Rozmaitości, Adekwatnym i Rampą Na Targówku. Miał okazję pracować z doskonałymi reżyserami: Erwinem Axerem, Maciejem Englertem, Krzysztofem Zaleskim, Józefem Słotwińskim, Kazimierzem Dejmkiem, Janem Szurmiejem, Maciejem Wojtyszką. Jednak największą popularność przyniósł mu film. Na ekranie debiutował jeszcze jako student łódzkiej PWSFTviT, w filmie "Zabijcie czarną owcę" Jerzego Passendorfera w 1971 roku. Od tego czasu grał rolę za rolą. Przeważnie były to znakomicie przez niego wycyzelowane epizody i role drugoplanowe. Nigdy się takich ról nie wstydził: "Co się tyczy przyjmowania nawet niewielkich epizodów, to źle robi aktor, który ich odmawia, bo dobry epizod bywa wart tyle, co rola główna. O filmie "Azyl" w którym zagrałem główną rolę, właściwie nikt nie pamięta, a epizod z "Psów" po dziś dzień wiele znacz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Rafał Dajbor

Data:

07.11.2017