EN

6.11.2017 Wersja do druku

Skąd te miny, pozy, gesty? Tak zaczynał Gombrowicz. Zatańczymy?

"Tancerz mecenasa Kraykowskiego" Witolda Gombrowicza w reż. Jacka Bunscha w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Zdzisław Haczek w Gazecie Lubuskiej.

Kim jest mężczyzna, który z masochistyczną wręcz radością przyjmuje uderzenia laski na swój grzbiet? Który ochoczo nadstawia plecy, razy przyjmuje "jak komunię" i na koniec wyznaje: "Przeżyłem parę chwil doskonałych, jakie dane być mogą jedynie komuś, kto już zaprawdę niewiele dni ma przed sobą"? To osobnik szalony, chory... Tytułowy "Tancerz mecenasa Kraykowskiego" Witolda Gombrowicza, który za sprawą reżysera Jacka Bunscha trafił właśnie na scenę Lubuskiego Teatru, cierpi na padaczkę. Czyli chorobę św. Walentego, którego powołano na patrona epileptyków, jak i zakochanych. Przed laty, a opowiadanie Gombrowicza pochodzi z roku 1926 - chorych na padaczkę określano nawet tancerzami św. Walentego. Epilepsja i miłość. U Gombrowicza i w zielonogórskim spektaklu są bardzo blisko siebie. Fakt, tytułowy Tancerz (James Malcolm) wielbi przypadkowo spotkanego mecenasa Kraykowskiego (Lech Mackiewicz) uczuciem współczesnego stalkera. Śledzi, wyczekuj

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Skąd te miny, pozy, gesty? Tak zaczynał Gombrowicz. Zatańczymy?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Lubuska nr 257

Autor:

Zdzisław Haczek

Data:

06.11.2017

Realizacje repertuarowe