EN

27.01.1996 Wersja do druku

Witkozzi

Powiedzmy sobie szczerze - "Ptaszek Zielonopió­ry" Carla Gozziego, po raz pierwszy pokazywany w Polsce na zawodowej scenie, nie okazał się dzie­łem na miarę oczekiwań. Tekst jest zgrabnie skrojoną baśnią filozoficzną, w któ­rej pojawiają się i cudowne odnalezienia królewskich dzieci, spuszczonych w wieku niemowlęcym do rzeki przez dworskiego sługę i, nie mniej fantastyczny, powrót do świata żywych ich matki, królowej Ninetty, podstęp­nie pogrzebanej pod... rurą od zlewu, i ożywające posągi, i inne cudeńka. Więcej niż trzy czwarte akcji sztuki reży­ser Piotr Cieplak rozgrywa na proscenium rozbudowa­nym w głąb widowni (o zlikwidowane trzy rzędy foteli) - z żelazną kurtyną w tle - co już samo w sobie wyda­je się irytującym dziwactwem, bo sytuacjom brak scenicznego oddechu. Na domiar złego, tak bliski żywy plan ostentacyjnie ujawnia działanie teatralnej maszynerii, szczególnie zaś zapadni, co w tym konkretnym przypad­ku wydaje się zupeł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 23

Autor:

Janusz R. Kowalczyk

Data:

27.01.1996

Realizacje repertuarowe