"Pomoc domowa" Marca Camelottiego w reż. Krystyny Jandy w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Alicja Cembrowska w Teatrze dla Was.
Gdy w rytm piosenki "Let's talk about sex" na scenę wkroczyła Krystyna Janda, luzacko zaciągająca się papierosem, gorączkowo pomyślałam, co właściwie robię na widowni. Eufemizmem będzie, jeżeli napiszę, że nie przepadam za farsami. Szybko jednak mentalnie przywołałam się do porządku i zapytałam samą siebie: a kogo to właściwie interesuje? Lubisz czy nie lubisz, oglądaj po 120 minutach przekonałam się, że nie było źle. Przeżyłam, ba, nawet kilka razy poczułam, że "siedzę" w tej historii. Chociaż o farsach napisano już chyba wszystko, co można napisać, a to że mało wymagające, że to gatunek nastawiony na niewprawionego widza, a że bzdura i absurd, to pierwszy raz poczułam, że dobra zabawa to po prostu dobra zabawa. A wszelkie próby aranżowania pseudointelektualnych bełkotów i wielopłaszczyznowych analiz są tyle niepotrzebne, co głupie. Wystarczy akceptacja konwencji, całej przypisanej temu gatunkowi formuły i wszystko nagle znajduj