EN

14.10.2017 Wersja do druku

To była wreszcie nasza własna scena

Wszystko było raczej prowizoryczne. Na pewno wiązał się z tym duży wysiłek ze strony zespołu. Ale aktorzy byli wprost wpatrzeni w Wojdana, który potrafił ich zarazić swoim optymizmem, porwać. Miał ogromną charyzmę i autorytet. Dla nich był mistrzem - rozmowa z , Barbarą Koś, dziennikarką, publicystką, recenzentką teatralną.

Małgorzata Rusek: Co to znaczy, że otwierałaś teatr? Barbara Koś: No bo otwierałam. Wstyd się przyznać, bo to tyle lat temu było. Byłam wtedy młodą dziewczyną i od razu, gdy tylko przyszłam do pracy w "Słowie Ludu", zaczęłam pisać o teatrze. To był 1976 r. Radomski Teatr został oficjalnie powołany do życia na piśmie. Bo wcześniej mieliśmy tu scenę kielecką. A odtąd mieliśmy mieć wreszcie własny radomski teatr. Ponieważ budynek teatru przy ówczesnym placu Zwycięstwa wciąż był w budowie, to aktorzy grali na scenie w sali koncertowej przy ul. Żeromskiego - tam była scena główna, a na parterze urządzono scenę kameralną. Pierwszą premierą była "Zemsta" Fredry wystawiona w 1977 roku. To był kapitalny spektakl. Grali aktorzy z całej Polski. Papkina grał Józef Nowak. Była tam scena, w której Papkin dialogował z Klarą i tak się nad nią pochylił, i... wypiął tyłek. Ale zrobił to tak okropnie, że było mu widać dosłownie całe sied

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

To była wreszcie nasza własna scena

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Radom online

Autor:

Rozmawiała Małgorzata Rusek

Data:

14.10.2017