Odkąd Teatrem Polskim we Wrocławiu zaczął kierować Cezary Morawski, z zespołu ubyło czternastu aktorów. Niemal wszyscy grali w najsłynniejszych spektaklach główne role, które przynosiły wrocławskiej scenie nagrody i zaproszenia na zagraniczne festiwale.
Część aktorów została zwolniona przez dyrektora, inni odeszli na własną prośbę. A gdy Morawski wysłał na emeryturę Wojciecha Ziemiańskiego, to aż dziewięć osób z obsady głośnej "Wycinki" w reżyserii Krystiana Lupy jest już poza Polskim. Nie inaczej jest z bezprecedensowymi "Dziadami" w reżyserii Michała Zadary, których 14-godzinna inscenizacja okazała się olbrzymim sukcesem. Niestety, ten spektakl, który kosztował teatr 2 mln zł, zdążył zostać zagrany w całości zaledwie sześć razy. I będzie już niesłychanie trudno go wznowić - aż dwunastu aktorów, którzy w nim występują, pracuje poza Wrocławiem. Obietnice nic nie warte Gdy dodać, że podobnie jest przypadku innych spektakli Polskiego, m.in. "Sprawy Dantona" w reżyserii Jana Klaty, w którym gra (rewelacyjnie!) Wiesław Cichy, "Termopili polskich" tego samego reżysera z Wojciechem Ziemiańskim i Bartoszem Porczykiem w obsadzie oraz "Courtney Love" Moniki Strzępki z Marcinem Pempusie