Jak wiadomo w Krakowie najlepiej udają się pogrzeby. Ale jubileusze też całkiem nieźle wychodzą. Szczególnie, gdy szacowni jubilaci nie ograniczą się do odbierania honorów, wkładania na głowę wieńców laurowych i odczytywania listów z gratulacjami, ale mają dobry pomysł na świętowanie. W ubiegłym tygodniu dwa teatry, Teatr KTO i Teatr Nowy, czciły swoje okrągłe rocznice i obydwa zrobiły to w ciekawy, choć odmienny sposób - pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.
KTO przekroczyło czterdziestkę, czyli wiek, w którym osiąga się nie tylko dojrzałość, ale też powoli wchodzi w smugę cienia. Nic więc dziwnego, że nad wynajętą sceną Teatru im. Słowackiego (KTO jest w trakcie remontu nowej siedziby) zawisła subtelna mgła nostalgii. Ale była to nostalgia rodem z Felliniego, który, mam wrażenie, od zawsze, a przynajmniej odkąd pamiętam, towarzyszy ulicznym i nie tylko spektaklom Jerzego Zonia. Podczas wieczoru mogliśmy zobaczyć ich wyświetlone na telebimie i prezentowane na żywo fragmenty. Oglądając je w pigułce trudno nie dojść do wniosku, że artyści przez lata wypracowali swój język, którym, nawet na niesprzyjającej głębszej refleksji ulicy, potrafią mówić o rzeczach istotnych. A że w ich przedstawieniach melancholia przeplata się ze specyficznym humorem, galę poprowadził, związany od zawsze z KTO, Bronisław Maj w absolutnie Majowy sposób, co wystarczy za wszystkie komentarze. Jerzy Zoń wyczarował s