EN

6.10.2017 Wersja do druku

Nic bym w Wyspiańskim nie zmieniła

Miał skłonność albo słabość do rzeczy wielkich, monumentalnych bo tylko te były dla niego wartościowe - mówi Monika Śliwińska, autorka biografii "Wyspiański. Dopóki starczy życia".

Odbyło się już tegoroczne narodowe czytanie - tym razem "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego. Jak pani myśli, jaką nam przyniosło (albo mogło przynieść) korzyść? Przypomniało, do czego prowadzą podziały? - Mogę powiedzieć, jaką korzyść przyniosło mnie. Przypadkiem - bo informacja o wyborze tytułu została podana w lutym tego roku - narodowe czytanie zbiegło się z ukazaniem się mojej książki o Wyspiańskim. Jeśli chodzi o "Wesele", myślę, że jednoznacznych recept Wyspiański w nim nie formułuje. Jeśli o czymś przypomina, to o tym, że wewnętrzne starcia i rozdarcia towarzyszą nam od wieków. No, za narodową fanfaronadę i niemoc do działania chyba dobrze daje nam po głowie. I ten pozór pojednania: "Myśmy wszystko zapomnieli; / mego dziadka piłą rżnęli... (...) Mego ojca gdzieś zadźgali, / gdzieś zatłukli, spopychali; /(...) krwawiącego przez lód gnali... / Myśmy wszystko zapomnieli". Zapomnieli, ale pamiętamy. "Wesele" to przestroga cz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nic bym w Wyspiańskim nie zmieniła

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 40/02/08-10-17

Autor:

Rozmawia Małgorzata Kąkiel

Data:

06.10.2017