Mimo świetnej roli Marka Walczewskiego i co najmniej dwóch jeszcze bardzo dobrych: Małgorzaty Niemirskiej (królowa) i Zdzisława Wardejna (dr Willis), stanowczo zbyt długie przedstawienie (190 minut) nuży i w końcu z ulgą witamy jego koniec. Jest to opowieść o władzy, która doprowadza do obłędu i o obłędnym dążeniu do władzy. Treścią sztuki są zmagania Jerzego III z chorobą oraz nie przebierające w środkach intrygi o stołki jego popleczników i przeciwników. Ci pierwsi, bez względu na cierpienia króla, chcą widzieć go jako ozdrowieńca, ci drudzy - za wszelką cenę uznać za straconego dla świata i polityki. Do walki oba stronnictwa wciągają królewskich lekarzy, którzy wcale nie kryją, że traktują swą medyczną pomoc jako rodzaj rozgrywki. Szaleństwo Jerzego III (poza cierpieniami ciała) wyraża się w niepohamowanym słowotoku, obraźliwym dla otoczenia, chęci świntuszenia, folgowania sobie. Uleczyć króla może jedynie zmu
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 266