- Scenografia powinna być czymś organicznym, zespolonym z całością przedstawienia - mówi Wojciech Stefaniak, znany scenograf.
Rz: Czuje się pan artystą kaliszocentrycznym? Wojciech Stefaniak: Zdecydowanie tak. W Kaliszu się urodziłem, tu się wychowałem, tu nauczyłem się teatru, bo kaliski teatr był dla mnie w dzieciństwie i młodości bramą do artystycznego świata. Ale były też lata spędzone w Warszawie. - Tak, tam studiowałem i mieszkałem, ale gdy postanowiłem założyć rodzinę, wróciłem do Kalisza. Uświadomiłem sobie, że on na zawsze pozostanie moją przystanią. Kaliszanie mają jakąś szczególną cechę. Są dumni ze swego miasta, z jego długiej historii. - Coś w tym jest, bo rzadko się zdarza, by ktoś, przenosząc się do większych miast, wstydził się swych kaliskich korzeni. Dla mnie jest to miasto wręcz idealne, także pod względem wielkości. Sto tysięcy osób to liczba do ogarnięcia. Zauważyłem, że w trudnych czasach w Kaliszu nie mówiło się "idę coś kupić", raczej "idę coś załatwić". Znając konkretny krąg ludzi, wiedziało się, do kogo zwró