EN

2.10.2017 Wersja do druku

Wojciech Stefaniak: Biesiada w tonacji Greenawaya

- Scenografia powinna być czymś organicznym, zespolonym z całością przedstawienia - mówi Wojciech Stefaniak, znany scenograf.

Rz: Czuje się pan artystą kaliszocentrycznym? Wojciech Stefaniak: Zdecydowanie tak. W Kaliszu się urodziłem, tu się wychowałem, tu nauczyłem się teatru, bo kaliski teatr był dla mnie w dzieciństwie i młodości bramą do artystycznego świata. Ale były też lata spędzone w Warszawie. - Tak, tam studiowałem i mieszkałem, ale gdy postanowiłem założyć rodzinę, wróciłem do Kalisza. Uświadomiłem sobie, że on na zawsze pozostanie moją przystanią. Kaliszanie mają jakąś szczególną cechę. Są dumni ze swego miasta, z jego długiej historii. - Coś w tym jest, bo rzadko się zdarza, by ktoś, przenosząc się do większych miast, wstydził się swych kaliskich korzeni. Dla mnie jest to miasto wręcz idealne, także pod względem wielkości. Sto tysięcy osób to liczba do ogarnięcia. Zauważyłem, że w trudnych czasach w Kaliszu nie mówiło się "idę coś kupić", raczej "idę coś załatwić". Znając konkretny krąg ludzi, wiedziało się, do kogo zwró

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Biesiada w tonacji Greenawaya

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 229 online Dodatek Życie Regionów

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

02.10.2017