- W czasach mojej młodości bardzo ważne było słowo, często wieloznaczne, o niepewnym, niedookreślonym sensie. Ważne było słowo twórcy tekstu. Dziś niewiele z tego zostało. Reżyserzy traktują cudze słowo wyłącznie jako instrument do osiągnięcia własnych celów. Autor tekstu, słowa, jest wtórny, drugorzędny. Także aktor jest tylko do wykonania i uprawdopodobnienia tego, co wymyślił reżyser - mówi Krzysztof Gordon, wieloletni aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
aktorem Teatru Wybrzeże w Gdańsku, rozmawia Krzysztof Lubczyński. Krzysztof Lubczyński: W zbiorze szkiców teatralnych Andrzeja Żurowskiego, który stanowi poczet wybitnych aktorów, jest Pan w tytule określony jako "aktor z tajemnicą". Brzmi to na pozór jak banał, frazes, ale moim zdaniem nim nie jest. Są aktorzy wybitni z tajemnicą lub bez. Kunszt Jana Świderskiego był oczywisty, ale ilekroć pojawiał się na scenie, zawsze wiedziałem czego się spodziewać. A w Pana przypadku ja rzeczywiście nigdy nie potrafię odgadnąć w jakim kierunku poprowadzi Pan rolę, jak ukształtuje się kreowana przez Pana postać. Skąd taka tajemnica się bierze? Krzysztof Gordon: Teraz wiele się w teatrze pozmieniało. Tej tajemnicy jest o wiele mniej, więcej jest dążenia do oczywistości. Tu, w teatrze w Gdańsku, Stanisław Hebanowski dawał kapitalne lekcje analizy tekstu. Z tekstu na pozór prostego, oczywistego wydobywał niespodziewane znaczenia, odkrywał zawarte w tek