Pewnie nigdy nie jest tak źle, aby nie można było uciec w marzenia. Nawet w najgorszych chwilach życia można z pomocą marzeń zmagać się z rzeczywistością. Być może nawet z wiarą, że w końcu owe zmagania wydadzą upragniony, dobry skutek. Czy realnie? W teatrze z pewnością tak. Bo nie ma lepszej rzeczywistości od teatralnej, by z biedy czynić bogactwo, by z outsiderów czynić bohaterów, ze zdarzeń banalnych bohaterskie, z przedmiotów porzuconych symbole największych godności. O tym w gruncie rzeczy jest słynny musical "Człowiek z la Manchy" I o tym jest przedstawienie Jerzego Gruzy. Na scenie Dramatycznego zespół specjalnie dla tego spektaklu skompletowany, stanął przed trudnym zadaniem. Ciągle jeszcze nie potrafimy realizować w naszych teatrach dramatycznych pełnowymiarowych spektakli muzycznych. Zawsze czegoś brakuje. A nade wszystko dobrych tradycji, dobrze przygotowanych do tych zadań aktorów, dobrze funkcjonujących machin teatralnych.
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 12