EN

18.08.2017 Wersja do druku

Starość to utrata dzieciństwa

Jan Peszek nie ma poczucia, że się starzeje. Twierdzi, że sztuka może być remedium na starość. Choćby przez to, że często o niej mówi, dając tym samym paradoksalnie możliwość ucieczki.

Dariusz Pawłowski: - Kiedy tak naprawdę przychodzi starość? Z przekroczeniem sześćdziesiątki, jak chcą urzędnicy, czy raczej z przekroczeniem jakiejś innej granicy? Wtedy, gdy przybywa nam lat i chorób, czy gdy ubywa nam... no właśnie, czego? Jan Peszek: - Na pewno kiedy tracimy dzieciństwo. Wtedy przychodzi starość. Wtedy kontynuujemy czasami bardzo długie życie bez właściwego smakowania go. Ale mam tu na myśli dzieciństwo rozumiane specyficznie, rodzaj niewinności, dzieciństwo mentalne, wewnętrzne. Ludzie, którzy je utrzymują - nie mówię tu niczego oryginalnego - nawet w bardzo zaawansowanym wieku po prostu nie mają poczucia, że są starzy. Ja mam 73 lata i pod żadnym względem, ani fizycznym, ani psychicznym, choć to jest sprzężone, nie zamierzam być stary. Ani nie mam poczucia, że jestem. Oczywiście, zmiany zachodzą: ciało się starzeje, długość reakcji się wydłuża, możliwości wyboru kurczą, choć to też jest względne - ja nie ma

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niezależnie od tego, ile lat mamy, to jeszcze może się bardzo dużo zdarzyć

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 186/ 11-08-17

Autor:

Dariusz Pawłowski

Data:

18.08.2017