EN

14.08.2017 Wersja do druku

Dobre historie są zawsze w cenie. Trzytygodniowa Wertepowa wędrówka dobiegła końca

Weretep po raz kolejny pokazał, że nie ma sensu ufać własnej "głupocie", uprzedzeniom, Bo jak coś jest rzetelne, prawdopodobne - a nie wydumane oszukaństwo - to bez względu na to, czy ogląda to wiejska gospodyni po 70-tce, czy młody chłopak z Warszawy - to się ogląda. Ludzie po prostu ciągle chętnie słuchają historii i w tym tkwi cała tajemnica Wertepu - mówi Dariusz Skibiński, pomysłodawca i dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego WERTEP.

Zakończona w niedzielę 13 sierpnia w Białowieży IX edycja MFT Wertep była wyjątkowa pod wieloma względami. Przede wszystkimi - trwała trzy, a nie jak dotąd dwa, weekendy. Festiwal jak każdego roku rozpoczął się w Starym Dworze nad Siemianówką (28.07), by potem powędrować do Narwi (29.07), Bielska Podlaskiego (30.07), Policznej (3.08), Dubicz Cerkiewnych (4.08), Orli (5.08), Hajnówki (6.08), Kleszczeli (12.08) i na końcu Białowieży (13.08). Tegoroczny program był też bardzo zróżnicowany - jak zwykle bardzo bogaty program atrakcji dla dzieci uzupełnaiły w tym roku wyjątkowe wydarzenia artystyczne. Widzowie Wertepu z pewnością zapamiętają niezwykła paradę Deborah Hunt "Dance Macabre". Dla tej niezwykłej artystki przygoda z Wertepem, ale i podlaską wsią rozpoczęła się kilka tygodni temu. Wszystkie niezwykłe maski powstały bowiem w czasie dwutygodniowych warsztatów poprzedzających Wertep. Wzięli w niej udział wolontariusze z Ukrainy i Polski.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Materiał nadesłany

Data:

14.08.2017

Festiwale