- Moim zdaniem w każdej kulturze, nie tylko polskiej, najciekawsze są jej nurty samokrytyczne, a nie apologetyczne, samochwalne, bo te prostą drogą prowadzą do nacjonalizmu i samodurstwa - z Wawrzyńcem Kostrzewskim, reżyserem, rozmawia Krzysztof Lubczyński w Dzienniku Trybuna.
Krzysztof Lubczyński: Pana przedstawienie "Listów z Rosji" według relacji Astolphe'a de Custine zostato bardzo wysoko ocenione, także prestiżowymi nagrodami, jako wybitne dokonanie artystyczne. Także w mojej ocenie jest to - na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat - najbardziej wartościowe, o tak dużym ciężarze gatunkowym, estetycznym i intelektualnym, przedstawienie Teatru Telewizji, nawiązujące do jego najlepszych tradycji... Wawrzyniec Kostrzewski: Dobrze znam te tradycje, bo niemal od dziecka oglądam spektakle Teatru TV Świetna literatura, wybitni aktorzy, kultura wysoka i największa w Polsce widownia. Praca tutaj to duża odpowiedzialność, cieszę się, że mogłem dodać coś od siebie do tej tradycji. Ale Teatr Telewizji jest po przejściach: pieniędzy, premier i widowni przez lata ubywało, to wszystko oznacza straty dla kultury polskiej. Przy niewielkiej liczbie projektów i środków każda decyzja produkcyjna jest trudna, rozbita na kilka pionów decyzyjny