EN

14.05.1993 Wersja do druku

Dokąd?

Maksym Gorki nie ma teraz najlepszego wzięcia. Odezwała się m.in. stara sprawa pisywania przezeń re­portaży zachwalających walory wychowawcze radziec­kich fabryk śmierci, np. w postaci łagrów na Wyspach Sołowieckich. Czy pisarz dał się oszukać? Wszak NKWD by­ła mistrzem inscenizacji i makabryczne Sołowki mogła na chwilę zamaskować. Czy też była to cena życia w luksusowych warunkach, w roli największego proletariac­kiego twórcy? Być może przy okazji obecnego ujaw­niania tajemnic archiwów w Rosji i tę zagadkę uda się znawcom literatury Gorkiego rozwiązać.

Życiorysy pisarzy, ich osobo­wości dewaluują się jednak w innym rytmie niż ich dzieła. Cza­sem jedno z drugim może nie mieć związku. Problem starzenia się dzisiaj dzieła Gorkiego wywołał do tabli­cy Paweł Wodziński, wystawiając na malej scenie Teatru Dramatycz­nego "Letników". Dziwne to przedstawienie. Już dawno nie widziałem widowiska, któremu by tak zaszkodziło złe ukształtowanie sceny. Rozumiem zamysł reżysera. Chciał on uzy­skać efekt filmowy, aby sytuacje przesuwały się przed oczami wi­dzów jak w panoramicznym fil­mie, z jednego końca w drugi, w bliskim planie, tzw. amerykań­skim. Dlatego widownia siedzi przed sceną, która ma ze 35 me­trów szerokości i zaledwie 5 me­trów w głąb. W taki oto panoramiczny sposób został rozciągnię­ty - a właściwie zdeformowany - sceniczny salon. Może to byłby i dobry pomysł, gdyby Wodziński przemyślał go do końca. Jak się bawić w film, to się bawić. Na ekranie, z wyjąt­kiem moment�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Zbrojna nr 93

Autor:

Krzysztof Głogowski

Data:

14.05.1993

Realizacje repertuarowe