EN

16.05.1993 Wersja do druku

Bez fanaberii

Gdy reżyser bierze ołówek do rę­ki, wieje grozą gdy nie bierze, wieje nudą Po co wywijamy ołówkiem obertasy po zniszczonej kartce reżyserskiego egzemplarza? Po to by powstało coś twórczego. Kolejne przeg­lądy klasyki polskiej potwierdzają jed­no: tak grać jak grało się wczoraj, dziś się po prostu nie da i żaden lament sza­cownego areopagu nic tu nie pomoże. Jak więc preparować klasykę, by była strawna, żywa, bez kirów martyrologii? Najsilniej związani z romantyczną tra­dycją teoretycy literatury poddają we­ryfikacji odwieczne symbole polskiej tożsamości. Po zeskrobaniu warstwy pudru z maski bohaterów romantycz­nych da się przecież jednak dostrzec uniwersalny grymas dramatu egzysten­cji. Więc ty sądzisz, że ludzie będą zaw­sze tacy jak dziś, nic nie wiedzący, skąd przyszli i co robią na ziemi? pyta Sło­wacki w liście do matki. Konia z rzę­dem temu, kto tę zagadkę rozwiązał. Mieli jednak rówieśnicy Słowackiego swoich demi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd Tygodniowy nr 19

Autor:

Hanna Karolak

Data:

16.05.1993

Realizacje repertuarowe