EN

28.05.1993 Wersja do druku

Pełzający Hamlet

Pisałem ostatnio o ożywieniu, jakie zapanowało w dawno nie widzianych przeze mnie teatrach warszaw­skich. Po "małym festiwalu" Zapasiewicza, o którym wspo­minałem, dane mi było jesz­cze obejrzeć "Tartuffe'a" w Teatrze Kameralnym w no­wym przekładzie Bohdana Ko­rzeniewskiego, czyli po prostu poczciwego "Świętoszka" (tak nazwanego w dawnym, kla­sycznym przekładzie Boya-Że­leńskiego) oraz "Kubusia Fatalistę" Diderota w nowym opracowaniu Andrzeja Paw­łowskiego w Teatrze Ateneum. O tych przedstawieniach spró­buję jeszcze napisać. Dziś chciałbym jednak powiedzieć o tym, że owo teatralne oży­wienie uległo także - nieste­ty - zwyrodnieniu, które uwidoczniło się w Teatrze Dra­matycznym, wystawiającym aktualnie "Hamleta" Szekspi­ra w najnowszym przekładzie Stanisława Barańczaka, a w reżyserii Andrzeja Domalika. To przygnębiające zwyrodnie­nie ujawniło się tutaj we wszystkim: zwłaszcza w sa­mej reżyserii, a w związku z nią w całym kszta�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 121

Autor:

Juliusz Kydryński

Data:

28.05.1993

Realizacje repertuarowe