EN

4.12.1991 Wersja do druku

Grać warto choćby dla jednego widza Melpomena na dziadach

Lament wokół braku pieniędzy na teatr nie ustaje. Obcięty budżet, brak pieniędzy na czynsze i pensje. Nadal jednak odbywają się premiery, które są może efektem przygotowań ubiegłego sezonu, ale świadczą o tym, że teatr żyje. Dotacje są niewielkie. Dlatego dziś teatr musi żyć także "z widza".

Jak twierdzi Zbigniew Korpolewski, dyrektor "Syreny", widz "przy­padkowy" dzisiaj nie istnieje. W repertuarze teatru przy Litewskiej dominują przedstawienia rozryw­kowe, o charakterze kabaretowym. Nie jest to sztuka przez duże "S", ale listopadowa frekwencja (93; proc.) świadczy o utrafieniu w gust części publiczności. W większości pozostałych teatrów zdecydowana część widowni to młodzież i ludzie w wieku średnim. To dzięki nim zwiększają się wpływy kasy. Jednak, jak twierdzi Maciej Prus, dyrektor "Dramatycznego", publiczności nigdy się nie zna. Na dużej scenie teatru Macieja Prusa, prócz słynnego "Metra" wystawiane są takie sztuki jak "Szewcy" i "Nie-boska komedia". Te pozycje zyskały pewną aproba­tę widowni, dwie ostatnie - szcze­gólnie szkolnej, bo jak twierdzi kierownik biura obsługi widzów, Teresa Szorc, obejrzenie przed­stawienia zwalnia młodzież od przeczytania lektury. Słabnącym powodzeniem cieszą się spektakle grane przez zespół T

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sztandar Młodych nr 235

Autor:

Mig

Data:

04.12.1991

Realizacje repertuarowe