EN

10.04.2006 Wersja do druku

Wernisaż pani Borkman

Jak właściwie zakwalifikować ten spektakl? Monodram? Warsztat? Próba? Joanna Szczepkowska swoim "Pokazem roli Pani Borkman" wprowadziła do teatru nowy rodzaj widowiska, dla którego dopiero trzeba wymyślić nazwę - pisze Roman Pawłowski w felietonie w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Proponuję "wernisaż teatralny". Można wchodzić, można wychodzić, można pić wino, czujcie się państwo swobodnie - w ten sposób aktorka zaczyna swój występ w Fabryce Trzciny, jakby to nie było przedstawienie, ale otwarcie nowej wystawy w Zachęcie czy CSW. Na przekór i pod prąd jest także idea tego przedsięwzięcia. Zmuszona do zrezygnowania z roli w trakcie prób do "Jana Gabriela Borkmana" w Teatrze Powszechnym Szczepkowska postanowiła publicznie pokazać efekty swojej pracy. Przyznam, że nie wierzyłem w powodzenie tego pomysłu. Różne rzeczy współczesny teatr robi z klasyką, ale wyjąć jedną postać z całej struktury i zagrać osobno - to tak, jakby wyjąć rybę z wody i kazać jej pływać. Zwłaszcza w przypadku Ibsena, który buduje cały dramat z napięć pomiędzy postaciami. A jednak Szczepkowskiej się udało: jej Pani Borkman "pływa bez wody". Usunięcie całego świata zewnętrznego wydobyło samotność tej kobiety żyjącej na zgliszczach

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wernisaż pani Borkman

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 85

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

10.04.2006

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe