EN

23.06.2017 Wersja do druku

Barbara Burska: Nigdy nie byłam... kobietą

Znana z wielu filmów i z telewizji, ale przede wszystkim z "Misia", Barbara Burska nie pojawia się na scenie.

Piękna, ale nade wszystko bardzo dziewczęca. Popularna i lubiana. Kochali się w niej aktorzy, reżyserzy. Przepowiadano jej wielką karierę. Sporo grała, zarówno w filmie, jak i w teatrze, ale w pewnym momencie zniknęła. Mówiono, że rola Ireny Ochódzkiej, żony głównego bohatera w "Misiu", miała być początkiem końca jej kariery. Ona sama jednak temu zaprzecza. Mieszka w centrum stolicy. Na początku rozmawiamy o aktorach, o ich życiu, sytuacji materialnej, o rynku artystycznym. Po chwili bardzo emocjonalnie opowiada o Związku Artystów Scen Polskich, którego członkiem była przez 44 lat. Była, ale już nie jest. - Odeszłam rok temu. Zresztą nie tylko ja. Dwa tygodnie temu szeregi członków ZASP opuściła Ewa Wiśniewska. Nie podoba mi się zarządzanie związkiem. Zniszczono jedyny, kultowy Klub Aktora "SPATiF", podnoszono nam w nieuzasadniony sposób składki. Obawia się o teatr, bo kiedyś miał ducha, jak mawiał Gustaw Holoubek, a dziś zaczyna go t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nigdy nie byłam... kobietą

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Angora nr 26

Autor:

Tomasz Gawiński

Data:

23.06.2017