EN

10.04.2006 Wersja do druku

Samotnica z Białej Wieży

Tam, gdzie zamarzała woda w miednicy, ubrania kwitły pleśnią, rdza zżerała maszynę do pisania, rosną dziś drzewa. Nie ma śladu po autorce "Sprawy Dantona", która w barakowej izdebce na gdańskiej ulicy Przy Białej Wieży prowadziła pustelnicze życie, wypełnione gorączkową pracą i męką narkotykowych głodów - o Stanisławie Przybyszewskiej pisze Krystyna Kolińska w Rzeczpospolitej.

Wystarczy wychylić się za próg, aby zaraz popaść w depresję, widząc barakowy budynek o siedmiu dymiących kominach, usadowionych w równych odstępach na lekko spadzistym, pokrytym czarną papą, dachu. Pod żałobnie ciemnym okapem - znów w jednostajnym denerwującym rytmie - wąskie drzwi, wąskie okna, prostokąciki i prostokąty... i da capo aż do końca drewnianego budynku, aż do prętów siatki odcinającej boisko od trawiastej pozaszkolnej przestrzeni. To tutaj, w pobliżu gmachu dawnego Gimnazjum Polskiego (dziś technikum mechaniczno-elektryczne), w drewnianym baraku (po którym śladu dziś nie ma) Stanisława Przybyszewska [na zdjęciu] spędziła ostatnich dziesięć lat krótkiego, 34-letniego życia. Córka Smutnego Szatana "Przyszła na świat 1 października 1901 roku, we wtorek o godzinie 5.30 wieczorem. Dzień był upalny. Całe otoczenie obce, obojętne, brak bielizny dla Dzidzi" - napisała w swoim pamiętniku panna Aniela Pająkówna, lwowska malarka,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Samotnica z Białej Wieży

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 84 - dodatek Plus Minus/8.04.

Autor:

Krystyna Kolińska

Data:

10.04.2006