"Umarłe miasto" Ericha Korngolda w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.
"Umarłe miasto" w reżyserii Mariusza Trelińskiego to spektakl szalenie piękny w warstwie plastycznej, od początku intrygujący swoim nastrojem, jednocześnie oddający całą złożoność szaleństwa, jakim owładnięty jest główny bohater dzieła Ericha Korngolda. Niestety wrażenie to burzy odtwórca roli Paula, Jacek Laszczkowski, który o ile przyzwoicie radził sobie w średnicy, to wszystkie wyższe dźwięki, zarówno pod względem barwowym jak i emisyjnym, pozostawiały wiele do życzenia. Zresztą słychać było jak wiele wysiłku kosztuje wykonawcę każda "góra". I tych złych doświadczeń, związanych ze śpiewem właśnie, nie jest nawet w stanie ocienić całkiem przyzwoite aktorstwo solisty. Po raz kolejny oczywiście siłą tej inscenizacji jest zjawiskowa scenografia Borisa Kudlicki, która pod wpływem światła potrafi przeradzać się w niezwykle zaskakujące rzeczywistości i światy z pogranicza koszmarnego snu i jawy, w symbole kultury i ornamentyk�