EN

19.04.1990 Wersja do druku

Na krawędzi czasu

Utalentowany reżyser i nieodżałowana, Lidia Zamkow powiedziała kiedyś, że jej myślenie o teatrze to myśle­nie obrazami. Gdyby wyobraźnia jakiegoś widza również posługi­wała się obrazami, to w czasie spektaklu sztuki Throntona Wil­dera "Nasze miasto" mógłby "oczyma duszy" zobaczyć - rękę. Rękę zatrzymującą i wyciszającą dla widowni zgiełkliwą codzienność. Wilder opowiadając o ma­łym mieście w głębi Stanów Zjednoczonych zwraca uwagę wi­downi na dwie rodziny. Przecięt­ne, zwyczajnie potraktowane przez los. Zarobkowali, uczyli się sprzątali. Ktoś się ożenił, ktoś przedwcześnie umarł. Autor pre­zentuje swoje postaci z sympatia z odrobiną ironii, a już na pewno z humorem. "Nasze miasto" owie­wa nutka nostalgii, dość szybko naprowadzającej widza na ogól­niejsze refleksje, na myślenie i odczuwanie. Sztuka ukazuje i dalszą perspektywę. Wilder sięga w drugim akcie poza widnokrąg widzialnego świata. Ujawnia, narzucając myś­len

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Słowo Powszechne nr 77

Autor:

Hanna Szczawińska

Data:

19.04.1990

Realizacje repertuarowe