"Z biegiem lat, z biegiem dni [gdzie jest Pepi]" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze im. Słowackiego w Warszawie. Pisze Tomasz Domagała na blogu DOMAGALAsieKULTURY.
"()z biegiem lat, z biegiem dni, Ten umarł, tamtego brak; Człowiek sobie marzy, śni a z nudów przywdziewa frak, - przyjechałem na wesele i choć mi niejedno wspak, jakoś, jakoś dobrze mi." St. Wyspiański "Wesele", Dziennikarz, akt. III, sc. 13 W teatrze rzadko zdarzają się takie momenty, kiedy literatura - a za nią teatr - spotyka się z rzeczywistością. Przykładem najlepiej ilustrującym to zjawisko jest scena z "Mistrza i Małgorzaty", w której Woland podczas seansu czarnej magii w "Variete" pyta, czy mieszkańcy Moskwy wewnętrznie zmienili się choć trochę. Kilka lat temu miałem przyjemność siedzieć na widowni moskiewskiego MChAT-u, ze sceny którego Woland, ustami wielkiego Nazarowa, powtarzał swoje pytanie. I ja, i rosyjscy widzowie (sądząc po reakcjach publiczności) wiedzieliśmy, że stało się wtedy coś ważnego. Teatr dogonił rzeczywistość i postawił kluczowe, acz niewygodne pytanie.